środa, 2 kwietnia 2014

To ma pływać, to ma głową kiwać

W ostatnim czasie śledzę to co dzieje się w rapie trochę z doskoku więc siłą rzeczy sprawdzam świeże release'y dość wybiórczo. Do części wartościowej muzyki udaje mi się prędzej czy później dotrzeć za sprawą blogów, które są na bieżąco z tematem. Niemniej jednak lubię to uczucie kiedy samemu udaje mi się dokopać do kawałka, który sprawia, że już od pierwszych sekund zaczynam kiwać głową w rytm bitu. Ostatnim takim odkryciem jest doskonały muzyk i producent L'Orange. Ten pochodzący z Północnej Karoliny artysta ma wszystko to za co cenię rapowych producentów; jest wszechstronny, sampluje na potęgę ze starych jazzowych i soulowych płyt, a jego brzmienie ma ten charakterystyczny dla brzmienia lat 90-tych "brud". Jeśli miałbym porównać jego muzykę do twórczości któregoś z wyjadaczy zachodniej sceny to myślę, że najbliżej jest mu do RZA (którego również bardzo sobie cenię).
Najnowszy singiel The End pochodzi z albumu The Orchid Days. Do bitu L'Orange swój tekst dograł pochodzący z NYC Billy Woods. W efekcie owej kolaboracji powstał bardzo klimatyczny numer z jeszcze bardziej klimatycznym klipem. Choć kawałek trwa zaledwie nieco ponad 2 minuty to kołysze jak najlepsze boom bap'owe produkcje. Jeśli nie przekonał Cię The End, daj mu drugą szansę i sprawdź kawałek Alone, w którym gościnnie występuje raper Blu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz